Konkurs na Dzień Ojca

Każdy dobry tata musi się choć raz wybrać z dzieckiem na Wielką Wyprawę: za siódmą górę, w siną dal albo choćby do najbliższego lasu. Weź udział w naszym konkursie i zdobądź zestaw dla dzielnych wędrowców!

KONKURS ROZSTRZYGNIĘTY!

Zapytaliśmy was, ojców, na jaką wyprawę chcielibyście wybrać się ze swoimi dziećmi.  Przyszło wiele ciekawych odpowiedzi, dziękujemy!

Zestaw dla dzielnych wędrowców:

[ext_img=s]2500[/ext_img]

otrzymuje poniższa odpowiedź:

Ja, chłopak urodzony w latach 70-tych, mogłem tylko pomarzyć o dalekich podróżach. Szczytem moich możliwości była wyprawa łysogórskim szlakami na Kielecczyźnie. Wprawdzie również pięknie, ale dla mnie wychowanego na przygodach Tomka w krainie kangurów, to Australia była tym krajem, który zawsze chciałem odwiedzić! I to właśnie tą krainę wzięlibyśmy z synem na cel!

[article_adv]Naszą wyprawę zaczęlibyśmy od miasteczka Wilcannia. To tu tak naprawdę zaczęły się australijskie przygody Tomka. Dzisiejsza Wilcannia niewiele zmieniła się od tej, którą znamy z powieści Alfreda Szklarskiego. Nadal leży pośrodku nigdzie, na australijskim pustkowiu, tysiąc kilometrów od Sydney. Porzucona. Zapomniana. Pełno tu historii, aborygeńskiej kultury i przemiłych mieszkańców. Chciałbym pokazać ją synowi, nim zniknie w bezkresie australijskich pustkowi. Tak samo zresztą, jak wiele innych miast „pośrodku nigdzie”. Wynajęlibyśmy jakiegoś mieszkańca, aby móc bezkrwawo zapolować na workowatych skaczących – kangury. A może mielibyśmy to szczęście i zrobiliśmy parę zdjęć dzikim psom – Dingo?

Następnie udalibyśmy się na najwyższy szczyt Australii – Górę Kościuszki, położonej w Nowej Południowej Walii, w Parku Narodowym Kościuszki. Jeden z bohaterów powieści Szklarskiego, pan Bentley wspomniał, że jego dziadek znał odkrywcę osobiście i wspólnie z nim uczestniczył w wyprawach odkrywczych. Więc skoro byśmy już byli w Australii, to pomnik pamięci Pawła Edmunda Strzeleckiego, czyli Górę Kościuszki, musielibyśmy zobaczyć. Mimo że jest to najwyższa góra Australii, nie wyróżnia się jakąś wielką trudnością w jej zdobywaniu. Myślę, że dla mojego syna, wprawionego już w wyprawach po Tatrach, nie byłby więc to wielki wyczyn.

A stamtąd udalibyśmy się na Wyspę Flindersa w cieśninie Bassa położonej 20 km w kierunku północno-wschodnim od Tasmanii. Piękna wyspa. Ponieważ byłby to ostatni przystanek naszej wyprawy, więc spędzilibyśmy ten czas bardziej spokojnie, skupiając się głównie na przytulaniu osieroconych wombatów.

Wiem, że wyprawa do Australii to duży wyczyn, ale mając ze sobą fajny plecak na wspólne wyprawy, coolera czyli napoje dla tych utrudzonych oraz latarki, czołówki dla dwóch odważnych wędrowców – to żadna wyprawa nie byłaby nam straszna! A w przyszłym roku, może wyprawa sentymentalna łysogórskimi szlakami?

Mariusz

Przeczytaj pozostałe odpowiedzi konkursowe >>


Oto pozostałe odpowiedzi konkursowe:

Moje dziecko występuje w dwóch żywiołach - Córki i Syna. Innymi słowy, mam dwójkę. Są kompletnie inni, różne mają potrzeby, inaczej mówią, inaczej myślą, inaczej działają. Jedną zaś z rzeczy, które je łączy jest bezustanne dążenie do poznawania nowych obszarów. Do eksplorowania świata - zarówno tego najbliższego jak i tego, który istnieje tylko w ich wyobraźni. Są wciąż głodni wiedzy. Nikt nie jest w stanie zaspokoić tego głodu. Ja także nie.

Jedyne co mogę zrobić to proponować wciąż nowe wyprawy i dawać im szansę choćby muśnięcia tego, co świat ma do zaoferowania.

Wakacje już za kilka dni. Pojedziemy więc nad jezioro, potem przejdziemy wzdłuż przez ciężkie od deszczu świętokrzyskie bory i wdrapiemy się na Łysą Górę, żeby odetchnąć chłodem klasztoru. Potem zejdziemy w dół po gołoborzu i będziemy się świetnie bawić w roli dawnych kowali wypalających żelazo w dymarkach. Gdy już pył opadnie, zwiniemy namiot i pojedziemy dalej. Tam, gdzie słońce dociera tylko do wejścia - zobaczymy kieleckie jaskinie. Wrócimy do domu zmęczeni, z kurzem na ubraniach i nietoperzami we włosach. Tylko po to, żeby odpocząć i zaplanować następny wyjazd. Bo one udają się tylko wtedy, gdy wymyślamy je razem. Przed snem, na granicy jawy. To jest ta pora dnia, gdy wspomnienia z wyjazdu utrwalają się i zostają z nami na zawsze.

Z dedykacją dla wszystkich Ojców - obieżyświatów :)

Mariusz

***

Wyprawa na którą chciałbym zabrać mojego syna, na pewno odbyła by się motocyklem, chciałbym pokazać mu piękno naszej Ojczyzny, wspaniałe góry, rozległe jeziora i wiele innych miejsc, których sam do tej pory nie miałem okazji odwiedzić...

Arkadiusz

***

Moim córkom wymarzone wakacje kojarzą się z Afryką. Od dzieciństwa przypominany murzynek Bambo zrobił swoje. Moja starsza córka żartuje sobie, że chętnie pojechałaby do Afryki bo jest tam ciepło i można się pluskać w ciepłej wodzie i na pewno miększa tam murzynek Bambo. W jednej z bajek oglądanych w telewizji zauważyła, że akcja działa się w Egipcie i spytała mnie czy to tam mieszka murzynek Bambo? Sam nie jestem pewien, gdzie ten murzynek mieszka, ale wydało mi się jasne, że jest to miejsce w Afryce, dlatego jest tam na pewno bardzo blisko do murzynka Bambo. Dlatego niech będzie kraj piramid i faraonów, czyli Egipt! Chętnie bym tam z dziećmi pojechał, może kiedyś to się uda! Marzę o tym! Ten murzynek Bambo jest takim oczkiem w głowie moich córek, gdyż w łazience mają ręczniki z murzynkiem Bambo, szczoteczki do zębów z murzynkiem Bambo i dlatego ten „egipski” Bambo ma takie wzięcie u moich córek!:) Moglibyśmy razem pojeździć na wielbłądzie, ponurkować w przezroczystych wodach morza, czy zwiedzać egipskie muzea. Na pewno pośmigalibyśmy razem na czterokołowych quadach, odwiedzilibyśmy beduińską aptekę i sklepik z wyrobami Beduinów. Egipt to wymarzone miejsce do odpoczynku. Dla dzieci to istny raj jak z bajki. Oczywiście nie może zabraknąć zwiedzania piramid i obejrzenia egipskiego sarkofagu, gdzie składano faraonów i kapłanów. To by była wycieczka marzeń, może kiedyś się spełni!

Wojciech

***

Mojego syna chciałbym zabrać na Mazury, na ryby. Obaj uwielbiamy wędkować.

Mirek

***

Na początku...
mam 2 córy.
baby. małe wredne baby. KOCHANE.
gdzie bym je zabrał? spakowałbym nas, bez słodyczy,neta i wyjechał na Islandię.
Wiecie, lodowce, gejzery, wulkany mróz, wiatry itd.
wymiękłyby.
i wtedy bym powiedział
Nadal będziecie wredne dla taty, to tu zostaniemy, samych bym ich nie zostawił bo kocham cholera, a po śmierci będzie gorsza miejscówa :)
taką wycieczkę bym im zafundował!

Maciek