Droga jest ważniejsza od celu

Zauważyłeś, że wspomnienia są często dużo fajniejsze, niż samo doświadczenie w chwili, w której miało miejsce? Opowieść przy piwie o wędrówce przez pustynię w skwarze i znoju jest dużo przyjemniejsza od samej wędrówki.

Cele są środkiem a nie celem samym w sobie. Gdy cel pomaga cieszyć się teraźniejszością, pośrednio, z każdym naszym krokiem, wpływa na wzrost naszego dobrego samopoczucia, w odróżnieniu od chwilowej euforii, jaka towarzyszy osiągnięciu celu (…) Cel pozwala nam doświadczyć istnienia w działaniu.”
Tal Ben-Shahar

 

[powiazane] Z drugiej strony, kiedy przeanalizujesz jakieś swoje osiągniecie, sukces, przełom – po pewnym czasie od tego, kiedy miał miejsce – to co jest dla ciebie wartościowsze: ulotna emocjonalna chwila tryumfu, który nastąpił, czy wspomnienie kształtującej cię, pełnej zakrętów drogi, która cię do niego prowadziła? Ile zostało z drogi, a ile z momentu dotarcia do celu?

Wydaje ci się, że najcenniejszy będzie ten moment kiedy dotrzesz, osiągniesz, wywalczysz, zdobędziesz? Czy tak faktycznie jest?

Tal Ben-Shahar (prowadzący na uniwersytecie Harvarda zajęcia z „osiągania szczęścia”) przytacza w swojej książce „W stronę szczęścia” historię, której doświadczył, wybierając się z buddyjskimi mnichami w wędrówkę na jeden z pomniejszych himalajskich szczytów. Dla niego była to poważna wyprawa.

[article_adv]

Wyekwipował się od stop do głów i wybrał sapiąc i patrząc uważnie pod nogi, zdobywać szczyt, na który ostatecznie dotarł. Mnisi szli w swoich sandałach, podpierając się własnoręcznie wystruganymi kijaszkami. Kiedy on zdobywał mozolnie górę, skoncentrowany na celu, oni wspinali się w swoim tempie, podziwiając widoki, oddychając pełną piersią i odpoczywając od czasu do czasu pod drzewami.

Doszli w podobnym czasie – wszyscy zdobyli szczyt. Jednak mnisi mieli za sobą kilka godzin cieszenia się drogą, a wobec tego zdobycie szczytu, było tylko i aż kolejnym pozytywnym doświadczeniem tego dnia.

Steve Jobs w ostatnich dniach życia rozmawiał ze współpracownikami i najbliższymi o wartości wspólnie przebytej drogi. Mało wówczas liczyły się jego miliony i miliardy, a sukcesy były po prostu kamieniami milowymi drogi, tak samo jak porażki. Kto wie, które więcej wnosiły w wartość tej drogi i w naukę z niej płynącą.

Jarek Guc
www.jarekguc.pl