W ruszającym się ciele zdrowy duch

W zdrowym (czytaj: ruszającym się) ciele zdrowy duch. To stare powiedzenie nabiera w obecnej dobie coraz większej aktualności.

[powiazane]Tezę w nim zawartą potwierdzają coraz liczniejsze badania naukowe, których wyniki niezbicie świadczą o tym, że ci z nas, którzy systematycznie „zażywają” ruchu są:

Nikt nie wynalazł i nie wynajdzie leku, który tyle zasadniczych spraw załatwia w jednym. Z jednego, prostego powodu: ludzkie ciało jest stworzone do ruchu, a w dodatku jest najlepiej skonstruowanym przez Naturę i najbardziej wszechstronnym żywym „pojazdem” jaki istnieje. Dzięki temu – jak żadne inne zwierzę - możemy się na wiele różnych sposobów poruszać, na ziemi, w wodzie, na wodzie, na lodzie, na śniegu, na rowerach, na rolkach, nartach, łyżwach, deskach, możemy wiosłować, żeglować na żaglówkach, lotniach i spadolotniach, surfować, dosiadać konia, a od niedawna nawet fruwać w skrzydlatych kombinezonach.

[article_adv]Jesteśmy w tym niezrównani. To nasze superciała w połączeniu z wyjątkowym mózgiem zapewniły nam przewagę ewolucyjną nieporównywalnie większą niż ta, która była niegdyś udziałem dinozaurów. (Przewaga ta jest tak wielka, że trudno nam niestety powściągnąć postawę pychy i arogancji wobec innych mieszkańców planety). Ale nasze ruchowo-umysłowe możliwości decydowały nie tylko o sukcesach w łowach i podbojach.

Gdyby nie ludzkie sprawne ciała i doskonale skoordynowane ze wzrokiem i słuchem ręce, to nie powstałoby żadne z wiekopomnych dzieł inżynierii czy sztuki. Nie byłoby mądrych książek, nie byłoby pięknych rzeźb i obrazów, nie byłoby cudownej muzyki. Nie byłoby by też domów, pałaców i świątyń ani dróg, samochodów, statków i samolotów - nie powstałaby kultura i cywilizacja. Wszystko, w czym żyjemy i wszystko, czym żyjemy, zawdzięczamy ciału. Jest ono wielkim darem, jaki otrzymaliśmy od Natury – i wielkim zobowiązaniem. Niestety przez większość z nas niezrozumianym i niedocenianym. Jak dotąd ciało nie miało bowiem szczęścia do tych, którzy tworzyli systemy naszych przekonań o świecie i o nas samych. Idealizowane w Antyku, pogardzane i katowane w Średniowieczu, ignorowane w Oświeceniu i w końcu nadużywane w Nowoczesności – nie może się doczekać rozumiejącego i godnego potraktowania. Można mieć nadzieję, że teraz dopiero, w erze Ponowoczesnej ten czas nadejdzie.

W dużej mierze dzięki rozwojowi całościowego, zintegrowanego rozumienia rzeczywistości, zgodnie z którym ciała nie sposób odseparować od umysłu i ducha, tak jak o materii nie sposób już myśleć jako czymś odrębnym od energii. W tej perspektywie wszystko, co dzieje się z ciałem, dzieje się również z umysłem i wszystko, co przydarza się umysłowi, przydarza się również ciału. Wiadomo to na pewno, że uważne, skoncentrowane, szanujące granice możliwości ciała ćwiczenie nowych form ruchu (np. nowych tańców, nowych ewolucji, nowych technik czy stylów) w szczególności przyczynia się do rozwoju prawej półkuli mózgu – tej wyspecjalizowanej w myśleniu symbolicznym, obrazowym, procesowym, dynamicznym i intuicyjnym. A czyż nie takiego właśnie myślenia coraz bardziej potrzebujemy by zdołać w porę rozwiązać problemy współczesnego świata?

Tak więc doświadczające ruchu ciało staje się nie tylko medium odreagowania stresu, nie tylko podstawą zdrowia i dobrego samopoczucia lecz przede wszystkim koniecznym i niezbywalnym wymiarem naszego intelektualnego i duchowego rozwoju. Można powiedzieć, że doświadczające ruchu ciało jest podstawowym wehikułem procesu czyniącego nas ludźmi prawymi, ludźmi myślącymi i czującymi adekwatnie do wyzwań epoki, którym przyjdzie nam sprostać.

Wojciech Eichelberger 
[ext_img=o]1555[/ext_img]