Dowcipy o żonach

- Kochanie, powiedz coś co sprawi, że poczuję się jak prawdziwa kobieta… - Nie umiesz parkować.

Profesor prowadzi wykład na temat żywienia przed sporą grupą zgromadzonych.
- Materiały jakich dostarczamy naszemu żołądkowi mogłyby zabić niejednego z nas tu siedzących już wielokrotnie. Czerwone mięso jest okropne, napoje są pełne cukru, chińskie jedzenie napakowane jest glutaminianem sodu. Diety wysokotłuszczowe mogą mieć katastrofalne skutki i nikt z nas nie zdaje sobie sprawy z długofalowych szkód powodowanych przez bakterie zawarte w wodzie, którą pijemy. Ale jest jedna rzecz, która stanowi największe zagrożenie ze wszystkich, a którą każdy z nas jadł lub kiedyś zje. Czy ktoś z państwa może nam powiedzieć jaki rodzaj jedzenia może spowodować najwięcej bólu i cierpienia na wiele lat po zjedzeniu?
Po kilku sekundach ciszy 75-letni mężczyzna z pierwszego rzędu nieśmiało podnosi rękę i mówi:
- Tort weselny?

[article_adv]

***

Żona wściekła na męża dzwoni na jego komórkę:
- Gdzie ty się szwendasz?
On na to spokojnie:
- Kochanie, czy pamiętasz ten sklep jubilerski w którym ci się podobał ten złoty naszyjnik z perełką?
- Ależ oczywiście, Misiu - spuszcza z tonu żona.
- No to jestem w knajpie obok.

***

Późna noc. Mąż budzi żonę:
- Pragnę cię!!!
- No i co, trzeba było mnie budzić? Zapomniałeś, co gdzie jest???

***

Przychodzi mały Jasiu do apteki i mówi do aptekarza:
– Proszę mi dać coś do zapobiegania ciąży!!!
Aptekarz się zdenerwował i ochrzania Jasia:
– Po pierwsze – o takim czymś mówi się szeptem, a nie na cały głos, po drugie – to nie jest dla dzieci, po trzecie – niech ojciec sobie sam przyjdzie, po czwarte – są tego różne rozmiary.
Jasiu też się w tym momencie wkurzył, więc mówi:
– Po pierwsze – w przedszkolu uczyli mnie, żeby mówić głośno i wyraźnie, po drugie – to nie jest „nie dla dzieci”, tylko przeciwko dzieciom, po trzecie – to nie dla ojca, tylko dla mamy, po czwarte – mama jedzie do sanatorium i potrzebuje wszystkie rozmiary.


Transatlantyk płynie przez ocean. W pewnym momencie z niewiadomych przyczyn ulega awarii i idzie na dno. Trzymając się jednego koła ratunkowego do pobliskiej wyspy dopływa dwóch rozbitków. Rozbitkowie to przypadkowy Kowalski i Cindy Crowford. Wyspa oczywiście okazuje się bezludna. Gdy mija pierwszy szok i nastaje wieczór, oboje leżą na plaży w ostatnich promieniach zachodzącego słońca. W pewnym momencie odzywa się Cindy:

- Jesteśmy tu sami, nie zanosi się na szybki ratunek...
- No...
- Chyba nic się nie stanie jak zrzucimy ubrania i przytulimy się do siebie, co?
- No...
Przytulają się, a że krew nie woda, po paru godzinach wykończeni padają na piasek. Sytuacja powtarza się przez parę kolejnych dni. Następnego dnia Cindy podchodzi do Kowalskiego, który smutny i zasępiony siedzi na plaży i spogląda na błękitne wody morza...
- Kochany, może zrzucimy ubrania...
- Nie... nie mam ochoty - powiedział i odwrócił głowę
- Boże! Co się stało???
- A... nic...
- Powiedz proszę! Może będę mogła pomóc!?
- A wiesz - odpowiada Kowalski - że chyba możesz...
- Co mam zrobić? Mówić świństewka? A może...
- Nie... załóż moje spodnie.
Założyła.
- Załóż moją koszulę i marynarkę...
Założyła.
- Hmmm... Załóż mój kapelusz i włóż pod niego włosy...
Założyła...
- Taaaak... załóż jeszcze moje okulary przeciwsłoneczne.
Założyła, a Kowalski pyta:
- I co? Czujesz się chociaż trochę jak facet?
- No... trochę tak...
- STARY!!! NIE UWIERZYSZ!!! PIEPRZYŁEM CINDY CROWFORD!!!

[article_adv]

***

Do lekarza przychodzi facet i drżącym głosem zaczyna:
- Panie doktorze, mój przyjaciel przespał się z panienką i teraz boi się, że zaraził się jakąś chorobą weneryczną...
- To niech pan ściągnie spodnie - mówi lekarz - i pokaże mi tego przyjaciela.

***

Rano przed blokiem spotykają się dwie sąsiadki.
- Chora jesteś Jolka, że tak ciężko oddychasz?
- Nie! Wyobraź sobie, co mnie spotkało! Byłam na targu po świeże warzywa. Wracam sobie alejką przez park, a tu nagle zza drzewa wychodzi przede mną facet w długim płaszczu, rozchyla go i demonstruje swoje "winogrona".
- I co zrobiłaś?
- Wypuściłam siatki z rąk i zaczęłam biec. Biegłam ile sił w nogach. Ale on był szybszy!
- I co?! No mów!
- I nie dogoniłam go!


Matka beszta syna, który wybrał się do klubu ze striptizem.
- Jak mogłeś! To obrzydliwe! Pewnie widziałeś tam rzeczy, których nie powinieneś zobaczyć.
- Tak - odpowiada syn - widziałem tam ojca.

***

Małżeństwo leży wieczorem w łóżku.

Żona pyta: - Co byś zrobił gdybym umarła? Ożeniłbyś się ponownie?
- Na pewno nie! – odpowiada mąż.
- Dlaczego nie - nie podoba Ci się małżeństwo?
- Podoba mi się.
- To dlaczego byś się znów nie ożenił?
- No dobrze, ożeniłbym się.
Żona ze skrzywdzona miną: - Naprawdę?
Mąż; głośne westchnienie.
Ona jednak drąży:
- Spałbyś z nią w naszym łóżku?
- A gdzie indziej mielibyśmy spać?
- Zdjąłbyś moje zdjęcia i zamiast nich wywiesił jej zdjęcia?
- To by było chyba w porządku?
- A pozwoliłbyś jej grać moimi kijami do golfa?
- Nie, ona jest leworęczna.

***

Na rozprawie rozwodowej:
- A pan, jakie ma zastrzeżenia do żony?
- Panie sędzio ta cholerna baba żyć mi nie daje, ciągle czegoś chce!
- Prosimy o jakieś przykłady...
- Ależ bardzo proszę! W sobotę wpadli kumple na piwko. Siedzimy na tarasie, gadamy, pijemy, słoneczko świeci, bo lipiec gorący jak nie wiem, a ta jak nie zacznie znowu: "Wyrzuć choinkę, wyrzuć choinkę!"

[article_adv]

***

- Misiaczku? Ładne mam włosy?
- Ładne.
- A oczy?
- Też ładne.
- A usta?
- Renata, co jest k...?! W lustrze się przestałaś odbijać?!

***

- Żona wyrzuciła mnie z domu
- Za co?!
- Za słabą frekwencję…

***

W kinie:
- Dwa bilety...
- Hobbit?
- Nie, to żona....