Jogi – zwycięzca o twarzy pokerzysty

Z wykształcenia handlowiec, lecz radość czerpie z innej pracy. Skromny, spokojny, miły i elegancki. Od 28 lat żonaty. Pieszczotliwa ksywka – Jogi – oddaje jego charakter. Rzadko podnosi głos, czasami zapali cygaro, czy... podłubie w nosie – gdy wydaje mu się, że nie pokazują go kamery. Tuż przed mundialem stracił prawo jazdy za zbyt szybką jazdę i używanie komórki.

[powiazane] Nie powala. A jednak. Mało która postać wzbudzała na mundialu w Brazylii takie emocje, jak jeden z najlepszych trenerów piłkarskich na świecie – Joachim Loew. Ten 54-latek, po latach wytężonej pracy w roli selekcjonera reprezentacji Niemiec, zdobył z tym zespołem tytuł mistrzów świata. Tytuł – jak dodają fachowcy – jak najbardziej zasłużony.

„Zawodnicy przekroczyli własne granice. Jeszcze nigdy nie zrobili tak dużo, by wygrać. Za nami 10 lat wspólnej ciężkiej pracy (Loew był w latach 2004-06 asystentem selekcjonera Niemiec Juergena Klinsmanna – przyp. red.). W każdym momencie staraliśmy się coś poprawić, stać się lepszym zespołem. I to się udało. Dla mnie to też wielki osobisty sukces. Reprezentacja była jednością skupioną na jednym celu, który udało się zrealizować” – mówił Loew po finałowym zwycięstwie nad Argentyną.

[article_adv]

Spokój i odwaga

Nie szalał jednak z radości, jak zwykle zachował wrodzoną skromność. Mało który trener to potrafi. Co więcej, bez euforii, a z ogromną rezerwą i opanowaniem, wypowiadał się po półfinałowym zdeklasowaniu Brazylii 7:1! Brazylii, którą większość koronowała mistrzem świata już przed mundialem.

„Jesteśmy w finale i trochę pokory na pewno nam dobrze teraz zrobi. Doskonale wiem, co czuje Luiz Felipe Scolari (trener Brazylii – przyp. red.), bo w 2006 roku, kiedy mundial odbywał się w Niemczech, my też odpadliśmy w półfinale” – mówił ze stoickim spokojem po tym, jak jego podopieczni zmiażdżyli faworyzowanych Canharinos, a naród brazylijski mówił o hańbie i wstydzie, znacznie gorszym, niż ten, który spotkał ich w 1950 roku, czyli przegrane mistrzostwo świata z Urugwajem. Wstyd i hańba, które mieli zmazać właśnie podczas tegorocznego mundialu.

Na tę gorączkową presję sukcesu, jaka udzieliła się piłkarzom Brazylii, Joachim Loew znalazł receptę: „Bardzo ważne było, by pasję Brazylijczyków zniwelować spokojem, zrównoważeniem, ale i odwagą” – mówił.

Sweterek za milion euro

Z tego sukcesu, bardziej wylewnie niż Loew, cieszył się... członek zarządu domu mody Hugo Boss. Dlaczego? „Koszule oraz spodnie, które nasz selekcjoner nosi w trakcie spotkań mundialu, sprzedają się zdecydowanie najlepiej ze wszystkich innych modeli. Nie nadążamy nawet z szyciem” – mówił Claus-Dietrich Lahrs, jeszcze przed wygranym finałem.

Oczywiście to nie przypadek, że trener Niemców zakłada akurat tę markę. Hugo Boss od roku ubiera niemiecką reprezentację, a każdy z piłkarzy i członków sztabu szkoleniowego dostaje kilka garniturów, buty i koszule. Jednak na tym 54-latku ze Szwarcwaldu, który zachowuje doskonałą sylwetkę i emanuje spokojem oraz elegancją, kolekcje tej firmy zyskują dodatkowe walory.

To zresztą nie po raz pierwszy, jak Joachim Loew wywiera wpływ na trendy mody. Cztery lata temu, podczas mistrzostw świata w RPA (Niemcy zdobyli wówczas brązowy medal) furorę zrobił z kolei jego kaszmirowy sweterek. Po mundialu Galeria Kaufhof odkupiła go za milion euro, a selekcjoner Niemiec otrzymane pieniądze przekazał na cele charytatywne.

Ministrant lubi szybkość

Wówczas prasa miała o czym pisać, bo na co dzień Loew nie dostarcza powodów, by trafiać na okładki brukowców. O jego życiu prywatnym wiadomo niewiele: w dzieciństwie był ministrantem, potem został piłkarzem, ale bez jakichś spektakularnych sukcesów. Dziś wciąż chętnie słucha piosenek Udo Juergensa, czasami sięgnie po cygaro. Od 28 lat jest przykładnym mężem Danieli, z którą mieszkają pod Fryburgiem. Dzieci nie mają.


[powiazane] Głośniej zrobiło się o nim miesiąc przed mundialem w Brazylii, gdy stracił prawo jazdy (na pół roku) po tym, jak przekroczył pułap 18 punktów karnych za zbyt szybką jazdę i używanie telefonu komórkowego.

„Przyznaję, że czasem jeżdżę zbyt szybko. Dostałem nauczkę i będę musiał zmienić swoje zachowanie za kierownicą. Muszę się pogodzić z konsekwencjami i przyzwyczaić do częstszego korzystania z pociągów” – oświadczył wówczas Loew.

Pokerowa wygrana

Na szczęście w Brazylii prawo jazdy nie było mu potrzebne, a jego zespół rozjechał wszystkich rywali w drodze po tytuł. Nie zawsze tak efektownie, jak np. 4:0 z Portugalią, czasami męczył się (2:2 z Ghaną), czy 2:1 z Algierią i to po dogrywce. Zresztą po tym meczu, w Niemczech znów podniosła się fala krytyki na Loewa, podobnie jak w ostatnich latach, kiedy sięgał z drużyną „tylko” po: brąz MŚ 2006 i 2010 oraz srebro ME 2008.

[article_adv]

Jednak po kolejnym pojedynku z Francją (1:0), który dał Niemcom awans, do wspomnianego już półfinału z Brazylią, to jemu przypisywano największe zasługi. „Mecz ćwierćfinałowy z Francją wygrała nie tylko drużyna, lecz przede wszystkim jej trener” – pisał „Der Spiegel”. „Loew zaryzykował, przebudowując drużynę, i okazało się, że miał rację, wprowadzając zmiany” – czytamy w artykule zatytułowanym „Wygrana pokerzysty”. Zdaniem autorów krytycy trenera zarzucający mu, że zamiast elastyczności wykazuje upór, powinni teraz zamilknąć. „Przed meczem z Francją Loew przemeblował drużynę na kluczowych pozycjach, podejmując duże ryzyko. To był poker, który zakończył się jego zwycięstwem” – napisał „Der Spiegel”.

Fantastyczny trener, ale i człowiek

Także sami piłkarze doceniają jego warsztat trenerski i podejście do zespołu, dzięki którym sięgnęli po czwarty w historii Niemiec Puchar Świata. „Wspaniałe jest to, że od 2004 roku do dziś właściwie wcale się nie zmienił. Już wtedy przedstawiał nam swoje pomysły i wspierał nas w rozwoju. To fantastyczny trener” – podkreśla 36-letni Mirolslav Klose. „On zawsze patrzy na nas jak na zespół, rozmawia z każdym zawodnikiem i uważnie słucha tego, co każdy ma do powiedzenia. To jego szczególna zaleta, nie tylko jako trenera, ale przede wszystkim jako człowieka” – dodaje urodzony w Opolu piłkarz Niemiec.

Prasa – zwykle bardzo krytyczna wobec jego metod – też w końcu doceniła pracę skromnego i spokojnego Jogi. „W Brazylii Loewowi udało się zachować równowagę między wiernością zasadom a pragmatyzmem. Pewne sprawy zachował, inne ustawił na nowo, a jeszcze inne podporządkował sukcesowi. Perspektywiczne zadanie doprowadził do tryumfalnego końca. Perspektywiczne myślenie jest jego mocną stroną” – pisał „Tagesspiegl”.

Dominacja na lata i kwestia Polska

O tym perspektywicznym myśleniu i jego konsekwencjach na przyszłość wypowiada się też sam Joachim Loew: „Ten tytuł da nam kolejnego pozytywnego kopniaka do działania. Ta drużyna jest przyszłościowa. Przed sobą mamy wspaniałe lata. Szkolimy zawodników na najwyższym poziomie i to procentuje” – uważa niemiecki trener. „Moi piłkarze nigdy nie okazują strachu, zawsze walczą do końca z przekonaniem o sukcesie. Mogę sobie wyobrazić taką sytuację, w której reprezentacja Niemiec będzie dominowała przez lata w światowym futbolu, tak jak to wcześniej miało miejsce w przypadku Hiszpanów” – podsumował selekcjoner Die Mannschaft, którego kontrakt wygasa latem 2016 roku.

Jak to będzie z tą dominacją przekonamy się już wkrótce my, bo 11 października biało-czerwoni zagrają z mistrzami świata na Stadionie Narodowym, w eliminacjach do Euro 2016 we Francji. Czy polski selekcjoner Adam Nawałka jest wstanie pokonać pokerzystę Jogiego...?

Paweł Pluta
Fot.: Steindy, Wikimedia