Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

5 zdań, których nigdy nie powinieneś mówić dziecku

Oto 5 zdań, które wielu z nas słyszało w dzieciństwie i powtarza swoim dzieciom. Pewnie cię zaskoczy, jak każde z nich może być krzywdzące dla twoich pociech.

Dodawanie komentarza

Moderatorzy nie usuwają komentarzy na prośbę użytkowników. Jeśli podajesz jakiekolwiek dane, telefony czy adresy, robisz to na własną odpowiedzialność.

Chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych komentarzach w tym temacie?

Komentarze

Marta Pyrchała-Zarzycka, www.astrosalus.pl
22 czerwca 2018 o 10:41

Co ja sądzę o tych zdaniach (dodatkowo):
- "Bo jak tak mówię" - myślę, że stosowanie tego zdania powoduje, że dzieci wierzą, że nieważne, jakie mogą być logiczne argumenty - im i tak nie da się czegoś przeforsować, bo ktoś silniejszy im to zablokuje. Uczy to marazmu i poczucia bezsilności oraz beznadziejności'
- "Co wolno wojewodzie.." - gdy ja to słyszałam, czułam się bezwartościowa, pozbawiona możliwości decydowania i bezsilna. To rodzi kompleks, który niełatwo jest usunąć w dorosłym życiu. Rodzice, które wypowiadają takie słowa wobec dzieci nie powinni się dziwić, jeśli nie będą one potem osiągać sukcesów. Osoba, która czuje się bezwartościowa i bezsilna nigdy po nie nie sięgnie.
- "Dam ci powód do płaczu" - uczy, że należy udawać, że problemów nie ma i nie rozwiązywania ich. Jak słusznie napisałeś, dziecko płacze, bo jest jakiś powód, problem. Sygnalizuje to właśnie w ten sposób, bo jeszcze nie umie za wiele artykułować. Potem takie dziecko wyrasta na dorosłego, który ignoruje problemy i ich nie rozwiązuje. A to jest powodem kolejnych kłopotów. Poza tym słowa te, jak zauważyłeś, są groźne. Wprowadzają uczucie zagrożenia i likwidują poczucie bezpieczeństwa.

Tu dodałabym jeszcze "dzieci i ryby głosu nie mają". To też budzi poczucie bycia bezwartościowym i bez wpływu na swoje życie. Ponadto moi rodzice wprowadzali to dosłownie. na przykład przy wizytach gości albo odwiedzaniu innych rodzin mogliśmy siedzieć przy stole, ale nie mieliśmy prawa się odzywać. Jaki miało to wpływ na moje życie? Aż do 24 roku życia byłam bardzo nieśmiała, bo obawiałam się, że moje zdanie jest nieinteresujące, bezwartościowe i inni mogą mnie za nie wyśmiać lub potępić. Miałam też kiepskie umiejętności konwersacyjne. Bardzo dużo przez to straciłam możliwości w tym okresie. Jednocześnie wielu rodziców znajomych pozwalało dzieciom udzielać się w dyskusjach dorosłych. Były one dzięki temu od samego początku "wygadane", pozbawione nieśmiałości i przebojowe. Dzięki tym cechom miały lepszy start w dorosłe życie.

~Marta Pyrchała-Zarzycka, www.astrosalus.pl

22.06.2018 10:41